Atak na Matk Boską w Polsce
Cała Polska zamarła, kiedy po cudownym obrazie Matki Bożej Częstochowskiej lała się struga czarnej farby. Wszyscy zastanawiali się kim jest szaleniec, który miał czelność podnieść rękę na Królową Polski. ,,to cichy i spokojny mężczyzna'' - mówili rodzina i rodzina Jerzego D. ze Świdnicy .
W rodzinnym mieście Jerzego D. nikt nie rozumie jego postępowania. – Był dobrym sąsiadem. Z nikim nie wchodził w kłótnie, zawsze skory do pomocy, jak trzeba było, to kupił jedzenie, ale nie alkohol. Sam zresztą nie pił – mówi nam jeden z sąsiadów.
Kim więc był człowiek, który przyjechał 230 km, żeby rzucić w obraz Matki Bożej Częstochowskiej żarówkami wypełnionymi czarna farbą? Do podróży Jerzy D. był przyzwyczajony. Na co dzień jeździł po wesołych miasteczkach i torach kartingowych z zabawkowymi samochodami, na których bawiły się dzieci. Interes prowadził razem z żoną, z którą ma dwójkę dzieci. Zarówno ona jak i córka nie rozumieją, co wstąpiło w mężczyznę.
– Był dobrym mężem i ojcem. Przykro nam z powodu zachowania Jerzego - mówi ze smutkiem żona Urszula D. – Zrobił to z powodów religijnych, ale co go podkusiło akurat do tego czynu, to nie wiem. Nie rozmawiał z nami o swoich zamiarach. Nie wiem co mu przyszło do głowy – ucina rozmowę
Jak się okazuje Jerzy D. nienawidził świętych obrazów. Tuż po zamachu na Jasnej Górze powiedział śledczym, że miał objawienie w wojsku. Ostatnio jednak nienawiść do przedmiotów kultu w nim się zwiększyła. - Dało się zauważyć, że od kilku miesięcy coś się w nim zmieniało. Jakby radykalizowały się w nim poglądy, ale nie wiem, czy to ma związek z jego wiarą, czy nie, bo katolikiem nie był – mówi Dariusz Duda, sąsiad Jerzego D.
Jak się dowiedzieliśmy od sąsiadów, mężczyzna był prawdopodobnie Świadkiem Jehowy.
Źródło FAKT.PL
foto: muzeumkupiecta.pl
« powrót