Firmy -->
facebook zgon

Podpalają ciała zmarłych - tak okazują im szacunek

To najdziwniejsze i - przynajmniej z naszego punktu widzenia - najbardziej makabryczne rytuały pogrzebowe. Mimo to warto je poznać, aby unaocznić sobie, jak różnie w dalekich zakątkach świata może być postrzegane oddawanie czci zmarłym.

Papuaska tradycja mumifikowania zwłok przez ich spalenie liczy prawie 200 lat i praktykowana jest przez małe plemię zamieszkujące górskie tereny Papui Nowej Gwinei.

Aseki i Watama - te małe wioski pod koniec lat 60. minionego wieku stały się słynne na całym świecie. Wtedy bowiem odkryto, że zamieszkujący je ludzie plemienia Angu (zwani także Kuka-Kuka) mają bardzo specyficzny sposób żegnania zmarłych. Nie chowają ich w ziemi, lecz palą w specjalnie skonstruowanych bambusowych koszach.

Proces spalania zwłok jest dość przerażający. Płonące ciało jest bowiem nakłuwane nożami przez członków rodziny, w celu pozbycia się płynów ustrojowych. Wcześniej usuwa się z niego także organy wewnętrzne, a czarownik posypuje zwłoki specjalnym "magicznym" proszkiem, który ma działanie antybakteryjne i mumifikuje nieboszczyka.

Po odczynieniu wszystkich zabiegów, pokurczone korpusy umieszcza się w specjalnych jaskiniach, bądź na górskim zboczu. Dzięki temu długo po śmierci i spaleniu zwłok ciała mogą być wystawiane na widok publiczny. To jednak nie wszystko - zmarli od czasu do czasu "wracają" do wioski, aby towarzyszyć swoim rodzinom podczas ważnych obrzędów plemiennych.

"Wioski znajdują się wysoko w górach, 200 kilometrów w głąb wyspy, na północ od miasta Lae, w prowincji Morobe" - potwierdza podróżnik i pisarz, Ian Felton, który na własne oczy mógł obserwować zwyczaje plemienia Angu.

"Byłem wtedy młody i muszę powiedzieć, że dla 20-latka to niezwykle głębokie przeżycie. Pracowałem wtedy dla rządu Australii i podróżowałem, aby ostrzec o pandemii śmiercionośnej grypy. Wtedy to dotarłem do zamieszkałych przez potomków kanibali wiosek Aseki i Watama" - opowiada Felton.

"Miejscowi z plemienia Kuka-Kuka opowiedzieli mi o liczącej wówczas 150 lat tradycji palenia zwłok i umieszczania ich wysoko nad wioską w jaskiniach, bądź na zboczu. Wszystko po to, by zmarli mogli z góry sprawować pieczę nad żywymi. Do dziś, gdy to wspominam, myślę sobie, że na tym świecie jest wiele rzeczy, które leżą poza granicami ludzkiego poznania i zrozumienia" - kwituje Ian Felton.

41 lat później wioski odwiedziła podróżniczka Amy Greeson, która tak opisuje swoje spotkania z plemieniem Angu:

"Gdy planowałam tę wyprawę, nie wiedziałam, że czeka nas 10-godzinna podróż po fatalnych drogach. W końcu jednak dotarliśmy do Aseki, wioski której strzegą zawieszone wysoko w górach mumie. Miejscowi wierzą, że ich przodkowie chronią ich i zapewniają bezpieczeństwo każdego dnia. Dowiedzieliśmy się, że dziś paleni są wyłącznie wojownicy, którzy stają się strażnikami wioski. A wojownikiem może zostać wyłącznie syn wojownika" - relacjonuje Amy Greeson. I nie może się nadziwić serdeczności i gościnności potomków papuaskich kanibali.

"Byli dla nas wyjątkowo mili. Nalegali, żebyśmy zostali i zobaczyli ich tradycyjny taniec. Spodobały nam się ich pióropusze i szaty. Kolorowe i niepodobne do żadnych innych. Wkrótce wspólnie śmialiśmy się i tańczyliśmy" - opowiada.

Trup w dom, gość w dom

Dwa tysiące kilometrów na wschód od Papui - Nowej Gwinei, na indonezyjskiej wyspie Celebes mieszka plemię Toraja, które ma równie zadziwiające obrzędy pogrzebowe. Zamieszkuje ono region zwany Tana Toraja w południowej części wyspy. Jego centrum stanowi miasto Rantepao, które jest zamieszkałe przez chrześcijańską grupę etniczną zwaną Toradżami. Wokół miasta, w dżungli rządzą jednak członkowie Toraja, którzy słyną z niepowtarzalnych i chwilami makabrycznych obrzędów pogrzebowych.

Niewielu członków plemienia ma szansę na pochówek wcześniej niż po pół roku od śmierci. Tyle czasu może zabrać samo załatwianie formalności. Nie wspominając o kosztach pogrzebu, które są wręcz kolosalne. Przyczyną tego jest tradycja, która mówi, że powinien on być bardzo wystawny i powinni być zaproszeni na niego członkowie nie tylko rodziny, ale też plemienia.

Rada pogrzebowa

Samo przygotowanie do pogrzebu to bardzo żmudny proces - zaraz po śmierci zbierają się bliscy zmarłego i ustalają, jaki pogrzeb mogą urządzić, czyli ile wołów mogą zaoferować na ucztę. Co jest bardzo ważne, gdyż od ich liczby zależy też przyszłość żyjących członków rodziny - jeden wół kosztuje około 1000 dolarów. Często więc dzieci nie chodzą do szkoły, a rodzice przez pół roku jedzą jedynie ryż z warzywami. Pogrzeb bowiem jest najważniejszym wydarzeniem w życiu każdego członka plemienia.

Po ustaleniu kosztów, jakie poniesie rodzina, najstarszy z żyjących mężczyzn idzie do "wodza" wioski poinformować go o decyzjach podjętych przez członków rodziny - wśród Toraja nadal panuje system klasowy i bez zgody "wodza" nic nie może być zrobione.

Według tradycji Toraja, pogrzeb nie może się odbyć w wiosce, dlatego mieszkańcy wspólnie budują tymczasową osadę, która będzie służyła jedynie w czasie pogrzebu, po jego zakończeniu wioskę się rozbiera. W zależności od tego, jak dużo gości zjedzie się na uroczystość, budowa nowej wioski może trwać nawet kwartał!

Co w tym czasie dzieje się z ciałem? Cały czas pozostaje wśród domowników. Członkowie rodziny mumifikują zmarłego, ustawiają go w kącie chaty, żeby czekał na swoją kolej na pogrzeb. Ale nieboszczyk nie tylko stoi i czeka. Często mumię zabiera się w pole, na przechadzki, w odwiedziny. Toraja wierzą, że zmarły póki nie został pochowany nadal jest pełnoprawnym członkiem rodziny i nie można mu odbierać przyjemności.

Pogrzeb

Uroczystości pogrzebowe mogą trwać nawet 3 dni. Sadza się wówczas umarłego na honorowym miejscu i składa się mu w ofierze woły, tak by ziemia wchłonęła krew. Później zarzyna się świnie, a na końcu urządza walki kogutów, które też są traktowane jako święty obrzęd. Później zmarłemu zakłada się maskę i chowa w skalnych grobach.

Nie jest to jednak koniec. Członkowie plemienia, na wzór chrześcijańskiego święta Wszystkich Świętych odwiedzają swoich zmarłych. Czynią to w sierpniu. Wówczas mumie są myte, przebierane w nowe ubrania i zabierane do wioski, żeby "odwiedziły znajomych."

Tradycje obu ludów wywołały i nadal wywołują ogromny szok wśród ludzi nieprzywykłych do takiego traktowania zmarłych. Trzeba jednak pamiętać, że co dla nas może wydawać się profanacją, dla innych stanowić może wyraz najwyższego szacunku.

źródło: Interia.pl


« powrót

Ostatnio dodane firmy

Zakład Pogrzebowy Magnolia , wielkopolskie, 77-400 Złotów

Kompleksowe usługi pogrzebowe: - obsługa pogrzebów wszystkich wyznań, - pomoc w załatwieniu formalności, - pomoc w organizacji pochówków, - pomoc... więcej »


sprzatanie24.com, mazowieckie, Warszawa

Profesjonalne usługi z zakresu sprzątania i dezynfekcji po zgonie. Działamy na terenie całego kraju, posiadamy wieloletnie doświadczenie w usługach sprzątania... więcej »


EnwcViref, dolnośląskie, Shekhupura

synthroid reaction to alcohol synthroid eye problems synthroid and adipex interactions więcej »


EdcbExisa, dolnośląskie, London

tadalafil tablets 20 tadalafil pronunciation is tadalafil available in the united states więcej »


Ahrrunide, dolnośląskie, London

can atorvastatin be cut in half atorvastatin for cholesterol why do you have to take lipitor at night? więcej »


Dodaj własną firmę

Zostań partnerem serwisu ZGON.PL

Wymiana linków Reklama partnerska(portal - auta)