Strzelanina w krakowskim szpitalu
W Szpitalu Specjalistycznym im. dr Józefa Babińskiego w Krakowie doszło do strzelaniny. Sprawca wciąż jest na wolności - donosi radio RMF FM.
Pierwsze doniesienia wskazywały na to, że jedna osoba została lekko ranna w strzelaninie. Policja nie potwierdziła jednak tej informacji.
Do zdarzenia doszło wczoraj późnym wieczorem. Personel szpitala poinformował policję o podejrzanych odgłosach, przypominających wystrzały z pistoletu.
Jak donosi RMF FM, strzały miały być oddane w kierunku Janusza K., pseudonim "Bokserek". Mężczyzna ten wielokrotnie notowany był przez policję. 38-latek trafił do szpitala na obserwację psychiatryczną po tym, jak trzy miesiące temu próbował wnieść broń na pokład samolotu. Kilka lat temu mężczyzna był oskarżony o bycie członkiem gangu "Marchewy".
Z informacji radia wynika, że teraz "Bokserek" jest chroniony przez policję. Możliwe, że dziś zostanie wypisany z placówki.
"Odgłosy przypominające strzały"
Prawdopodobna wersja wydarzeń przedstawia się następująco. Pacjent szpitala poszedł do toalety, kiedy stanął przy oknie padły strzały.
- Na miejscu ustaliliśmy dwie przestrzeliny w szybie okna jednej ze szpitalnych łazienek, która znajduje się na parterze jednego z budynków. Strzały padły z zewnątrz budynku. Nikt nie został ranny w tej strzelaninie. Nie potwierdzamy informacji, jakoby zaatakowany mężczyzna to był tzw. "Bokserek" - powiedział na antenie TVN24 Mariusz Ciarka z małopolskiej policji.
Ciarka przyznał, że policja zna tożsamość tego mężczyzny, ale nie będzie jej ujawniać. - Pacjent przebywa teraz w osobnej sali, dostał policyjną ochronę. Nadal szukamy sprawcy. Nie wykluczamy, że mogły to być jakieś porachunki, albo próba zastraszenia - powiedział na antenie TVN24 Mariusz Ciarka z małopolskiej policji.
Czynności policyjne trwają od kilku godzin. Na miejscu zabezpieczają ślady eksperci od balistyki. Teren wokół szpitala jest zabezpieczony i ogrodzony.
W rozmowie z Onetem dyrektor Szpitala Stanisław Kracik poinformował, że kierownictwo szpitala udaje się na obchód oddziału, aby sprawdzić stan pacjentów. - To jest dla nas największe zmartwienie w tej chwili. Musimy sprawdzić jak się czują pacjenci, którzy mieli za sobą ciężką noc - powiedział. – Niektórzy z nich potrzebowali dodatkowej opieki lekarskiej, która oczywiście przez całą noc była im udzielana.
Kracik dodał, że przed dyrekcją szpitala decyzja o przeniesieniu pacjenta, do którego zostały oddane strzały – Dopóki nie przeniesiemy tego pacjenta trudno będzie uspokoić pozostałych pacjentów szpitala – zaznaczył.
źródło: Onet.pl
« powrót
