Krwawe pieniądze na wakacje
Paweł B. (23 l.) bywał w domu Tadeusza Gmura (†84 l.) z Kocka (woj. lubelskie) wielokrotnie. Pomagał starszemu panu w różnych drobnych pracach i był za to sowicie opłacany. Za okazaną dobroć odpłacił się najgorzej, jak tylko mógł. Kiedy staruszek nie chciał mu pożyczyć gotówki wpadł w szał i zamordował swego dobroczyńcę.Tadeusz Gmur mieszkał sam w niewielkim domku w centrum Kocka. Był powszechnie szanowaną osobą. Sąsiedzi doskonale znali jego dokonania wojenne. Pamiętali, że był jednym z żołnierzy, którzy w 1945 r. zdobywali Berlin. Mimo swojego wieku starszy pan cieszył się dobry zdrowiem, a powodziło mu się dobrze, bo miał wysoką kombatancką emeryturę. Do pomocy w drobnych pracach domowych wynajmował mieszkających niedaleko Waldemara B (53 l.) i jego syna Pawła. Za wszystko płacił sumiennie i terminowo. I ta solidność właśnie go zgubiła. Jego morderca liczył bowiem, że znajdzie w tym domu mnóstwo pieniędzy. Pomylił się.
Nocą sąsiedzi zauważyli dym wydobywający się z mieszkania pana Tadeusza. Po ugaszeniu ognia okazało się, że staruszek nie żyje.
– Sekcja zwłok wykazała, że mężczyzna został zamordowany. Nie ujawniając tego faktu zaczęliśmy szukać zabójcy. Dzięki temu udało się go szybko zatrzymać – opowiada Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji.
Do aresztu trafili Paweł B. i jego ojciec Waldemar. Policjanci ustalili, że młodszy z nich odwiedził kombatanta, by pożyczyć pieniędzy na wakacyjny wyjazd z nową dziewczynę. Tadeusz Gmur odmówił. Wtedy Paweł B. zabił staruszka. Podczas procesu, który zbliża się do końca, nie przyznał się do winy. Prokurator mając jednak przeciwko niemu mocne dowody żąda dożywocia.
« powrót