Wyszedł z więzienia i zabił
Radość z tego, że opuścił więzienne mury odebrała rozum Łukaszowi B. (27 l.) spod Niemodlina (Opolszczyzna). Tak zachłysnął się tym, że nie musi oglądać świata zza żelaznych krat, że upił się do nieprzytomności. Miał ponad 2 promile, gdy usiadł za kierownicą pożyczonego od siostry seata, zabrał wuja i szwagra, i ruszył w pijacki rajd, który skończył się tragedią. Łukasz B. rozbił wóz i uciekł z miejsca wypadku zostawiając rannych. Jego wuj skonał w szpitaluDo tragedii doszło w niedzielę, kilka minut przed godz. 14.00, na prostej drodze między Magnuszowicami a Graczami. Rozpędzony seat zjechał na prawe pobocze, wpadł do rowu i dachował. Najstarszy z mężczyzn, 51-letni wuj Łukasza B. wypadł z wraku. Chwilę później, zamroczony alkoholem wydostał się z niego kierowca.
Słaniając się na nogach uciekł z miejsca wypadku. Nawet nie sprawdził, czy wuj oddycha, nie obchodził go też uwięziony w samochodzie szwagier. Zostawił swoich bliskich na pastwę losu.
– Obaj mężczyźni zostali przewiezieni do szpitala. Niestety, starszy z nich zmarł w wyniku poniesionych obrażeń – mówi kom. Marzena Grzegorczyk (37 l.) z opolskiej policji.
Policjanci z Niemodlina szybko odszukali właściciela samochodu. Okazała się nim siostra Łukasza B. Od niej trafili do samego kierowcy, który ukrył się na strychu w domu drugiej siostry. Nie miał nawet odwagi, by przyznać się do tego, co zrobił i spojrzeć w oczy swoim bliskim. Ukrywał się na poddaszu wiedząc, że znów trafi do więzienia, które warunkowo dzień wcześniej opuścił. Siedział w nim kilka lat za włamania, kradzieże i jazdę po pijanemu.
– Usłyszał zarzuty prowadzenia auta w stanie nietrzeźwym, spowodowanie śmiertelnego wypadku, ucieczkę z miejsca zdarzenia i nie stosowanie się do wyroku sądu, który zakazał mu prowadzenia samochodu. Grozi mu 12 lat więzienia – mówi kom. Marzena Grzegorczyk.
« powrót
