Dzielnicowy zabił rowerzystę
Przyrzekał dbać o bezpieczeństwo i chronić ludzkie życie, nawet za cenę własnego. Jednak dla Mateusza S. (35 l.) z Olszyny (woj. dolnośląskie) słowa policyjnej przysięgi były tylko pustymi frazesami. Dzielnicowy upił się, a potem usiadł za kierownicą auta, staranował Dariusza Surmę (†25 l.), który jechał do pracy na rowerze i kilkadziesiąt metrów wlókł ciało ofiary po asfalcie.Była 7.00 kiedy Jarosław Góra (28 l.), brat Darka jechał samochodem obwodnicą Olszyny. – Już z daleka widziałem, że jest jakiś wypadek, ale do głowy mi nie przyszło, że to brat. Minąłem radiowozy i pojechałem do pracy. Ale ten wypadek nie dawał mi spokoju. Zadzwoniłem do Darka, ale on nie odbierał – opowiada pan Jarosław. Wrócił w miejsce tragedii. Kiedy wysiadł z auta nogi się pod nim ugięły.
– Zobaczyłem na jezdni porozrzucane buty Darka, jego czapkę, rozbite światełko roweru, które nadal błyskało, bagażnik. Wszystko roztrzaskane w drobny mak. I wszędzie mnóstwo krwi! – mówi zrozpaczony. Najgorsze jednak było dopiero przed nim. Prokurator poprosił, by zidentyfikował ciało brata.
– Darek był cały we krwi, zmasakrowany...Chcę pamiętać go żywym, takim jakim był: wesołym, uczynnym chłopakiem. Dzień wcześniej przyszedł pokazać mi nową kurtkę. Cieszył się, że nazajutrz ją wypróbuje. Kochał jeździć na rowerze, dbał o bezpieczeństwo Zawsze był widoczny na drodze, dobrze oświetlony. Jak ten pirat mógł go nie zauważyć?! – rozpacza pan Jarosław.
Mógł, bo był pijany. Kierowcą, który zabił Darka okazał się Mateusz S. policjant, który od 9-lat służył w komendzie powiatowej w Lubaniu. Dzień wcześniej razem z innymi policjantami zabezpieczał mecz we Wrocławiu. W nocy wrócił autokarem do Lubania. Znajomi policjanta powiedzieli nam, że Mateusz nie stronił od alkoholu, zwłaszcza po stresującym dniu w pracy. Tak było i tym razem. Mając około promila alkoholu we krwi, wsiadł do auta i zabił młodego rowerzystę. Policjant usłyszał już zarzuty.
– Odpowie za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym i jazdę po pijanemu. Mateusz S. został aresztowany na 2 miesiące. Przyznaje się do spowodowania wypadku, ale twierdzi, że w chwili jego popełnienia był trzeźwy. Grozi mu do 12 lat więzienia – powiedziała nam Violetta Niziołek, rzecznik prokuratury z Jeleniej Górze.
« powrót